sobota, 1 stycznia 2011

Odcinek 2

Odcinek drugi, w którym poznajemy Kowalskiego i Nowakową.

Wiatr dął. Kowalski szedł szybkim krokiem. Siąknął nosem. "Zimno, cholera" - pomyślał. Był wysokim, postawnym mężczyzną o ciemnych włosach i małych, wrednych oczkach. Zmęczony, posuwał się raźnym krokiem z pracy. Był już blisko domu, gdy otrzymał sms-a, że ma jeszcze kupić warzywa. "A sama nie mogła kupić?" - pomyślał złośliwie o żonie. Mimo wszystko, nie do końca żałował. Lubił chodzić do osiedlowego warzywniaka. Pracowała tam śliczna dziewczyna, a przy dzisiejszej pogodzie wizyta w warzywniaku stanowiła małą, gorąca przerwę w zimnym życiu Kowalskiego. Poprawił okulary i skręcił raźno w stronę sklepiku.Otworzył drzwi z metalowym trzaskiem.
- Dobry wieczór sąsiadko - rzucił  niby niedbale, chociaż czuł, że napięcie erotyczne wychodzi z niego każdym otworem.
- O! - rzuciła samogłoską pani z warzywnego - Mój ulubiony klient! - Co podać?
Była szczupłą blondynką z obfitym biustem, skazaną przez życie na nudną pracę. Nie była już młoda, jednak wciąż potrafiła zachwycić. Zwłaszcza mocnym makijażem. Takim jak dzisiejszy. Spory biust też nie był bez znaczenia
- Słodkie ma pani cytrynki? - zapytał Kowalski.

Nowakowa dopięła kurtkę. W metrze panował tłok. Jeden z guzików kurtki nie działał. "Przydałaby się nowa" - pomyślała ze smutkiem - "Jednak w tym roku się obejdzie". Były inne wydatki.  Oparła się o poręcz .Nowakowa była wysoką, szczupłą blondynką. Już niemłodą, jednak potrafiącą zawrócić w głowie niejednemu mężczyźnie, o czym przekonała się dzisiaj w pracy. Sama była zdziwiona, że tak działa.  Nagle metrem rzuciło i Nowakowa naraz znalazła się na kolanach jakiegoś mundurowego.
- Och, przepraszam Pana - krzyknęła cicho, płowiejąc na twarzy
- Nic się nie stało, to dla mnie przyjemność - odpowiedział
"Ustąpiłby skur..." - pomyślała po polsku i szybko wstała z kolan. mężczyzny. Chciała odejść, schować się w tłum, jednak coś przykuło jej uwagę. Coś w twarzy mężczyzny. Były to ogromne, sumiaste wąsy. "Trochę jak u Komorowskiego" - pomyślała z rozrzewnieniem, gdyż obecny prezydent wydawał jej się mężczyzną wyjątkowo atrakcyjnym. Nowak, nie nosił wąsów. "A mógłby" - pomyślała - "dodałoby mu to powagi". Nigdy nie udało jej się przekonać do nich męża. Nagle zdała sobie sprawę, że wciąż wpatruje się w twarz obcego.
- Czy my się znamy? - spytał umundurowany
 
Szwedzki piecyk rozgrzał policzki Kowalskiego. Pani z warzywniaka wyglądała dziś wyjątkowo.
- Zimno, cholera - rzekł do niej głosem, którego na co dzień używał w pracy.
- To prawda - odpowiedziała szybko - mam tu, na zapleczu gorącą herbatkę. To by Pana rozgrzało. Nie chce Pan, panie sąsiedzie? - spytała, patrząc na niego z uwagą
"Już ja wiem, co by mnie rozgrzało" - pomyślał Kowalski, ale odpowiedział:
- Niestety, śpieszę się. Żona czeka z obiadem - dodał, chociaż wiedział, że to nie do końca prawda
- To tylko pięć minut - rzekła opierając się o ladę tak, by było wyeksponować obfity biust - a przecież żona nie zając, nie ucieknie - szepnęła zmysłowo i zaraz dodała:
- Cytrynki są wyjątkowo słodkie

- Nie wydaje mi się  - powiedziała słodkim głosem Nowakowa. "Czuję się jak nastolatka" - pomyślała pąsowiejąc po raz drugi - "ten mężczyzna i jego wąsy wyjątkowo na mnie działają".
- W takim razie - tu mężczyzna podniósł głos - bilety do kontroli!
- Ach tak! Już podaję, chwileczkę - rzuciła się do torebki i nagle zdała sobie sprawę, że bilet wprawdzie ma, jednak zapomniała go "odpiknąć" w kasowniku. Na stację metra wjechała windą, więc zapomniała o tym.
Mężczyzna nadstawił  kasownik.
- O proszę! - rzucił wesołym głosem - Pani bilet jest nieważny! Na następnej stacji proszę wysiąść ze mną.
- Jest ważny, tylko go nie "odpiknęłam" - powiedziała Nowakowa. Ludzie popatrzyli na nią wzburzeni. Zewsząd rozległy się głosy: "naciągaczka", "próbuje orżnąć ZTM", "będzie mandacik". Ludzie byli bezlitośni  jeśli chodzi o uczciwość wobec miasta. Nowakowa spąsowiała po raz trzeci. Na całe szczęście kolejka już hamowała i Nowakowa wraz z wąsatym kontrolerem skierowała się do wyjścia. Ledwo wyszła, gdy zadzwonił telefon. To był Nowak.
- Gdzie ty, do cholery, jesteś? - krzyczał - Ja tu od zmysłów odchodzę. Jadłem tylko kabanosa!
- Jestem w metrze, ale wrócę później - rzuciła bezczelnie w słuchawkę. Musisz sobie poradzić. Zamów Chińczyka - chciała już zakończyć rozmowę. Wąsaty kontroler czekał...

Jak skończy się przygoda Nowakowej z kontrolerem? Czy Kowalski pójdzie na zaplecze?
Dowiecie się tego w następnych odcinkach.

3 komentarze:

  1. Kowalski nie może iść na zaplecze bo przecież kocha swoją żonę! A Nowakowej to jednak coś się należy od życia, bo ten Nowak to nicpoń i hultaj!

    AKK

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Kowalski spróbuje cytrynek!

    OdpowiedzUsuń
  3. kowalskiemu należą się cytryny! jego życie jest przecież takie szare...

    OdpowiedzUsuń